Młody i gniewny, czyli kilka słów o dziecięcym buncie

Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana… Takie stwierdzenie wyłożył kiedyś pewien grecki filozof – niejaki Heraklit z Efezu. Zdanie to świetnie pasuje do rzeczywistości, z którą mają do czynienia rodzice, bo zaledwie „wczoraj” maluszek przyszedł na świat, a dziś już biega, dokazuje, a co więcej – krzyczy, złości się i roni łzy jak grochy! A to kurteczka nie jest taka, jaką chciałby malec, a to mama nie stoi, tam gdzie powinna. Czy to bunt? A może coś innego? Dowiedz się wszystkiego o emocjach malucha, a przede wszystkim o sposobach radzenia sobie z nimi!

Rzeczywistość dwulatka

W porównaniu z okresem noworodkowym, dziecko w wieku dwóch lat to zmiana o 180 stopni. Zazwyczaj włącza się w tym czasie tryb eksploratora – a, że umiejętności są coraz większe, to i rozwijają się warunki ku temu. Rodzic również przymusowo nabywa wówczas nowych zdolności – na przykład posiadania oczu dookoła głowy. Ponadto, żeby całkowicie nie osiwieć, musi odgrzebać odłożone na czarną godzinę pokłady cierpliwości, bo nadchodzący okres w rozwoju szkraba to prawdziwe wyzwanie. Na pierwszy rzut oka, 2-latki można porównać do tykających bomb. Zresztą, wyobraź sobie pewną sytuację. Szykujesz się do wyjścia ze swoją pociechą na spacer, wszystko jest w jak najlepszym porządku, aż tu nagle – jak grom z jasnego nieba – krzyk, płacz i zgrzytanie zębami. „Cooo? Nie można zabrać na spacer największego misia?! Już ja Ci pokażę, Mamusiu! Nie dla mnie takie ograniczenia” – i znowu łzy. Życie staje się jeszcze mniej przewidywalne, zwłaszcza że punktem zapalnym może być tak naprawdę wszystko – nawet to, że piasek jest w piaskownicy, a trawa na trawniku. Wielu postronnych obserwatorów mówi wtedy o buncie 2-latka. Z ust „życzliwych” osób można również usłyszeć, że dziecko wpada w histerię albo, że jest rozpieszczone i rządzi rodzicem. Czy te stwierdzenia mają coś wspólnego z prawdą?

Czym właściwie jest bunt dwulatka?

Bunt 2-latka to określenie, które z pewnością obiło Ci się o uszy. Wielu rodzicom spędza sen z powiek i z przerażeniem wyczekują oni jego pierwszych symptomów. Tymczasem, na wstępie należy coś podkreślić – żaden z cenionych psychologów nie używa stwierdzenia „bunt dwulatka”. Określenie to oznacza tak naprawdę kryzys rozwojowy, który przypada najczęściej pomiędzy 18., a 24. miesiącem. To właśnie w tym czasie w układzie nerwowym następują intensywne zmiany, które mają przełożenie m.in. na sferę emocjonalną oraz poznawczą. Twój maluch przyswaja wtedy bardzo dużo nowych informacji, nabywa rozmaitych umiejętności, sprawdza granice. Następnie, chce tę nową wiedzę wykorzystywać, rozszerzać kompetencje, testować je na różnych płaszczyznach. Dziecko ma już bowiem pewien zakres emocji, sęk w tym, że nie potrafi ich jeszcze nazwać, co więcej – nie wie jak kontrolować ich intensywność i dopasowywać do nich swoje reakcje. Warto więc spojrzeć na ten – z pewnością trudny etap – nie jako na bunt, a naturalny okres rozwoju – wówczas łatwiej będzie go zrozumieć i co najważniejsze – radzić sobie z nim.

Emocje i poczucie niezależności

W zrozumieniu intensywnego okresu rozwoju oraz nieracjonalnego (z perspektywy rodzica) zachowania dziecka pomaga stara, dobra wiedza z zakresu biologii. Ludzki mózg dzieli się na dwie półkule, z których prawa odpowiada za emocje i odczytuje sygnały niewerbalne, lewa z kolei zajmuje się logicznym myśleniem. Współpraca obu części pozwala na efektywne funkcjonowanie człowieka, jednak we wczesnym dzieciństwie znacznie więcej jest w tym chaosu, niż faktycznej kooperacji. W okresie, o którym mowa, czyli przedziale od 18 do 24 miesięcy, prawa półkula dominuje względem lewej – tak więc, gdy dziecko odczuwa atak na własną autonomię (dodajmy – w jego odczuciu dopiero co uzyskaną), emocje sięgają zenitu. Powoduje to, że w tym momencie żadne logiczne argumenty nie są w stanie do niego dotrzeć. Dodatkowo, pojawia się oczywiście frustracja, która ma swoje ujście w tupaniu, rzucaniu, łzach, krzykach, a niejednokrotnie nawet biciu. Czego jeszcze można się spodziewać w tym czasie?

• Dominacji słowa „NIE” w słowniku dziecka.
• Konieczności uzyskania natychmiastowej reakcji ze strony rodziców.
• Pozornie sprzecznych zachowań.
• Większego zainteresowania zakazanymi elementami.
• Wyrzucania jedzenia, plucia czy wylewania wody.
• Potrzeby samodzielności.
• Działania wbrew zakazom.

Co ważne – najgorszym, co można zrobić w takich sytuacjach to karanie dziecka, krzyk czy okazywanie gniewu. Jednak jak poradzić sobie, gdy emocje dziecka biorą górę, a rodzic powoli zmienia się w kłębek nerwów? Są na to sposoby!

Jak przetrwać kryzys rozwojowy?

Dobra wiadomość dla rodziców jest taka, że kryzys rozwojowy można przetrwać i to bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Bardzo ważną rolę odgrywa w tym zakresie wspomniana już wcześniej niezależność. Być może w tym momencie pukasz się w głowę – bo jak takie małe dziecko ma być niezależne?! Nie chodzi jednak o dawanie kluczyków do auta czy wyjazd na studia, a o zapewnianie poczucia autonomii – przykładowo – podczas codziennych decyzji. Należy tu jednak być ostrożnym, by nie przedobrzyć – wybranie przez dziecko jednej z dwóch proponowanych koszulek jest w porządku i takie działanie z pewnością spełni swój cel. Jednak już decydowanie, że nie ubierze nic innego oprócz koszulki przy minusowej temperaturze, nie pomoże wypracować pozytywnych wzorców zachowań. Co jeszcze możesz zrobić?

• Popracuj nad umiejętnością przekierowywania uwagi.
• Informuj dziecko o oczekiwaniach.
• Używaj prostego języka.
• Mów o uczuciach i zadawaj pytania.
• Pomagaj rozładowywać emocje.
• Znajdź balans pomiędzy stawianiem granic, a wyrozumiałością.

Kiedy dzieckiem targają silne emocje, nie warto w pierwszym odruchu kierować się logiką dorosłej osoby i zadawać pytań o powód płaczu. Jest bowiem więcej niż pewne, że maluch nie odpowie, a nawet wpadnie w jeszcze większy szał. Można za to wypróbować metodę łączności i przełączenia. Odwołuje się ona do wspomnianych już półkul – najpierw konieczne jest połączenie z emocjami dziecka, czyli dostrojenie się do nich poprzez przytulenie, mruczenie, nucenie lub inne uspokajające sygnały niewerbalne. Kiedy emocje zostaną opanowane, powinno nastąpić przełączenie, czyli odwołanie się do logiczności lewej półkuli – dopiero to jest dobry czas na rozmowę i wyjaśnienie całej sytuacji. Mamy nadzieję, że z taką wiedzą bez trudu przetrwacie ten wymagający dla rodziców czas!

Chcesz otrzymywać na bieżąco porady dotyczące ciąży i rodzicielstwa? Zapisz się do naszego newslettera.